Click Me Click Me Click Me Click Me

czwartek, 3 grudnia 2015

1740s Pet-en-l'air

I love this photo. The lighting is drop dead gorgeous.
Jedną z tych dziwnych prawd o życiu jest to, że większość dobrych rzeczy dzieje się przypadkiem. Czy też, mówiąc bardziej dokładnie, mają one miejsce w wyniku niespodziwanych okazji pojawiających się w najbardziej niespodziewanych momentach. Moja nieobecność na blogu nie jest jedną z nich, ale łapiecie ogólny kontekst.


Tak jak wspominałam w moim poprzednim poście miesiące temu jeden z lipcowych weekendów spędziłam u Eli plotkując, czyjąc i robiąc generalnie fajne rzeczy. Podczas gdy ona szyła swoją polonezkę, ja zdecydowałam się podjąć uszycia jedwabnego pet-en-l'air.

The weird thing about life is, that most of the good things happen by accident. Or, more truthfully speaking, by the curious yet amusing mix of unexpected opportunities appearing in the most unexpected moments of life. Well, my absence isn't one of them, but you get the idea. 

As I mentioned in my last post many months ago (sigh) one of the weekends in July I spent at Ela's place sewing, gossiping and generally having a good time. The thing I was creating back then was this pet-en-l'air which I still absolutely adore despite few flaws.


Bad quality photo from the ball thanks Ela (who took it) and my Instagram
Żakiet uszyty został z jedwabnego sari, które, mówiąc szczerze, kupiłam z kompletnie nieznanych przyczyn. Nie lubię (czy też nie lubiłam) pomarańczu, a jego głównym plusem było to, że było gładkie, poza złotym borderem przy brzegach. Tak czy inaczej aukcja została wygrana, paczka przybyła a ja się zakochałam. Wyjściowo jedwab był przeznaczony na empirową sukienkę balową, jednak za niemałą namową Eli zdecydowałam się na zmianę planów - takie tam uszycie w cztery dni żeby zdążyć na tegoroczny bal letni Cracovia Danza. To był taka dobra, choć absolutnie szalona decyzja, patrząc z perspektywy.

Pet-en-l'air jest całkowicie podszyty bawełnianą podszewką, łącznie z plisami (niestety nie miałąm pod ręką wystrczająco dużego kawałka lnu, a czas był cenny. Zarówno mankiety jak i bawet usztywnione są szywnym lnianym płótnem, a całość jest uszyta całkowicie ręcznie. Cały proces zajął około 35h, przy czym wiele zawdzięczam Eli która upięła na mnie wykrój na podszewkę zdecydowanie ułatwiając mi zadanie. Niestety cienki jedwab żyje swoim życiem i plisy w dolnej połowie nie chcą się układać w żaden sposób. Ale są przynajmniej marudne idealnie symetrycznie, więc mogłoby być dużo gorzej.

Oh, right, the silk is actually a orange/pink shot silk.
Top of the pleats turned out pretty perfect. Also, that hairdo is awesome.
There was A LOT of walking involved... Well you have to do something when you already rich, young and married.
The jacket was made from silk saree I bought on eBay... I don't really know why. I'm not a big fan of orange (or rather wasn't). The big plus of it was the fact, that it didn't have any pattern, except a gold border woven into the fabric. So the auction was won, package arrived and I fell in love. Initially this silk was destined to become an empire evening dress, but I couldn't get the idea of 18th century garment out of my head. With the little persuasion from Ela I decided to go for it and make it in four days in time for Cracovia Danza summer ball as a birthday gift for myself - and looking at it now, it was one of the best costuming decisions ever.

Jacket is fully lined in cotton including the pleats (I unfortunately didn't had a big enough piece of linen at hand), entirely hand sewn. Both the cuffs and stomacher are strenghten with stiff linen canvas and lined with linen. I little more than 35h on this project, with huge help from Ela who pinned the pattern for lining directly on my body. The flaws - as you can clearly see in the photo above the back pleats are not quite right. But they at least are symmetrically wrong, so you know... Could be worse.


Ah, there it is, my happy face.
Miałam go na sobie dotychczas dwa razy - raz podczas wspomnianego balu (z pożyczonym wszystkim ;)) i drugi podczas imprezy rekonstrukcyjnej w Oporowie (z oliwkową spódnicą z mieszanki jedwabno-lnianej) na której, w wyniku kombinacji bezsennych nocy, dobrych argumentów i szalonych pomysłów... Zostałam hrabiną. Ale to już inna historia...

The jacket was worn by me twice - once during the ball, of course and the second time during the event in Oporów (more on it on Porcelana's blog, who is a good blogger, not like me), where, by the combination of man's charms, sleepless nights, good arguments and mad ideas I actually became the countess. But that's an entirely another story...


I always wanted to try archery. And finally I did
(accidental husband casually hanging out in the background)
PS. Wszystkie zdjęcia z Oporowa pochodzą z fanpage Garnizonu Fortecy Częstochowskiej
PS. All of the photos from Oporów courtesy of Garnizon Fortecy Częstochowskiej

12 komentarzy:

  1. W XVIII wieku nie masz konkurencji! :) No i bardzo lubię ten żakiet, ładnie na Tobie leży, choć moją totalną faworytką jest ta różowa z mory *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Moją... W sumie też jest, ciągle nie wierzę że czystym przypadkiem kupiłam idealną tkaninę w takim odcieniu pastelu, który nie powoduje efektu topielca. To musiało być przeznaczenie :D

      Usuń
  2. Wspaniały jest ten pomarańczowy żakiet!

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniale wyglądasz, bardzo mi się podoba Twoja działalność w XVIII wieku :) powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisałam do Pani w sprawie zamówienia czy nadal jest Pani tym zainteresowana? Nie dostałam odpowiedzi. Śliczny Pet en l'air.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Wiadomość albo przeoczyłam, albo ostatecznie do mnie nie dotarła - czy może napisać Pani jeszcze raz, bezpośrednio na maila - maqdaa[at]gmail.com

      Usuń
  5. z jakich drutów robisz biżuterię, jeśli można wiedzieć?:) Jest przecudowna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle srebro 930 i 999 lub miedź. Ale zdarzyło mi się pracować też z brązem i mosiądzem :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...