Nowa dekada, nowy zestaw bielizny, nowe źródła frustracji.
New decade so a new set of underwear was a must.
Cording. |
1) Halka szurkowa - ponad 180m bawełnianego szmurka, grubsze płótno na wierzch i batyst jako podszewka. Co mnie będzie drapało po nogach, pff.
1) Corded petticoat - a bit more than 180m of cord, sewed between two layers - cotton canvas on the outside and thin cotton batiste lining. I'm a lady after all.
2) Halka wierzchnia. Były dwie, ale mój kot skutecznie zaopiekował się drugą. Cienkie płócienko bawełniane.
2) Petticoat. I've made two of those, but my dear cat took care of the other one. Thin cotton.
WIdok z boku: Pod spodem halka sznutkowa i poduszeczka na tyłek/ Side view: Corded petticoat and bum pad with pettiocat on top. |
3) Sznurówka. Fan lacing jest naprawdę świetnym rozwiązaniem do przymiarek, jednak do normalnego noszenia to pomyłka - o ile jestem w stanie dobrze ściągnąć się w talii, tak przyciągnięcie okolic biustu jest problemem. Chyba zmienię je na klasyczne, krzyżowe... Dwie warstwy - drelich i batyst na podszewkę. Dziurki obszywane ręcznie, jak widać zapomniałam o włożeniu busku do zdjęć... Nie wspominając o wyprasowaniu go :P
3) Stays. Fan lacing is a very convinient thing when it comes to trying on your dress while sewing - you don't need assistance to lace it. But I can't tighten it evenly (I can do it properly at waist, but the bust area...), so I will probably end up relacing it. Two layers - cotton drill and batiste for the lining. Hand made eyelets. Unfortunately I forgot about putting the busk inside for the photos... Ana about ironing it first.
4) Wypychacze do rękawów. Twór dziwny acz niezbędny. Bawełna, wypchane ścinkami z szycia pozostałych elementów i w sumie to nie wiem czym jeszcze. Upychałam jak leciało:D
4) Sleeve supports. As it turns out, you just can't go without them. Cotton, filled with all scraps I had lying around. Such a convinient way to get rid of them...
Jak widać brak koszuli (wiadomo, z jakiegoś powodu nie szyje jej się u mnie wcześniej niż dzień przed).
As you can see I'm still missing a chemise (and probably won't make it, as usual, till the night before).
Fajny zestaw :) Szczególnie gorset, bo dla mnie szycie gorsetów to czarna magia... :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam szyć wiktoriańskie gorsety. Sznurówki niestety dużo mniej, co wyraźnie można stwierdzić po tym, że zajęła mi prawie dwa tygodnie :P Dziękuję :)
UsuńA ja trochę oszukam i będę miała tylko halkę sznurkową. Spódnica sukienki wyszła węższa, niż halka sznurkowa o.O Więc nie będę już nic tam pchała :D Tak samo nie mam wypychaczy do rękawów :D Śliczny wyszedł Ci ten gorset. A tak w ogóle to przypomniałaś mi, że nie mam koszuli XD
OdpowiedzUsuńI co? I nie miałam nowej koszuli. A zawsze się mówi o zaczynaniu od początku... :D
UsuńPiękna Ci ta halka sznurkowa wyszła ! Moja kotka opiekuje się każdym materiałem, który leży w jej zasięgu, na szczęście zwykle kończy się na odkłaczaniu :-D
OdpowiedzUsuńTa była odkłaczona. Na poprzednią weszła z kawałkiem smażonej ryby (ukradzionej ze stołu) i ubłoconymi łapkami. Nie było ratunku :D
UsuńWspaniale Ci wyszedł ten komplet, uwielbiam, kiedy bielizna pod suknię jest równie perfekcyjnie uszyta co suknia. A u Ciebie tak jest zawsze :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńbardzo ładne rzeczy :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńcudeńka :) U mnie nie ma co drapać - mam hałabardę koszulową do łydek ;D
OdpowiedzUsuńNie lubię takich długich koszul - krępują mi kolana :D Dzięki :)
Usuń