Post zawiera znaczne ilości kompletnie subiektywnych zachwytów zupełnie nie związanych z biżuterią - zdjęcia i opis na samym dole. Żeby nie było że nie ostrzegałam:P
Motyw muzyczny:
Uwielbiam muzykę Trenta Reznora (odkąd wpadłam przypadkiem kilka lat temu na Pretty Hate Machine). Uwielbiam soundtrack do Girl with the Dragon Tattoo (film też bardzo lubię (Fincher jest w moim ścisłym top 3 reżyserów, co znaczy mniej więcej tyle że jestem w stanie pisać hymny pochwalne), a książkę kocham bardzo mocno (niczego innego tak obsesyjnie nie przeczytałam)). Bo cóż jest lepszego od trzech godzin "plumkania i brzdąkania" (alterntywnie zwanych "odgłosami z Mario") dopełnionych świetnym coverem Immigrant Song (wykorzystanym pod absolutnie fantastyczną czołówkę) i co najmniej równie dobrym Is Your Love Strong Enough z napisów końcowych?;) Znalazłoby się "parę" rzeczy (jak chociażby jeden z moich faworytów, czyli theme z Tetsuo: The Bullet Man (link do YT - jak tam jest plumkanie i przdąkanie tak tu piła mechaniczna i zepsuty telewizor;)), które notabene bije jakościowo na głowę bardzo słaby film (zwłaszcza w kontraście z pierwszą jego (tj. filmu) częścią)), ale nie zmienia to faktu że to kawał dobrej muzyki jest.
Wracając do głównej przyczyny postu (który powinien pojawić się w okolicach lutego:/) - wisior zawieszony na srebrnych linkach jubilerskich wykonany tradycyjnie z oksydowanego srebra, platynowych pereł słodkowodnych i lepidochrozytu (podobno. Wolę go określenie "kwarc z czymś";))
Piękne. Robisz najpiękniejszą biżuterię, jaką widziałam w życiu.
OdpowiedzUsuńMuzyczne inspiracje też masz bardzo klimatyczne. :)
Wisior jest świetny :) Co do muzy - lubię odkrywać nowe, fajne brzmienia więc zaraz po powrocie do domu sprawdzę o czym piszesz :) Może i mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuń